|
źródło: lubimyczytać.pl |
Miałam ostatnio przyjemność uczestniczenia w Book Tourze organizowanym przez Książki Moni. Bardzo dziękuję organizatorce za możliwość przeczytania książki i cierpliwość (doznałam urazu kręgosłupa i miałam spore opóźnienie… na szczęście jednak – nadrobiłam. ;))
„Niewolnica” to prawie 600 stronicowa powieść napisana przez polską autorkę kryjącą się pod pseudonimem A. M. Chaudière. Jest to historia młodej, pochodzącej z magicznego rodu, niewolnicy, Ariny. Dziewczyny zniewolonej kiedy była jeszcze dzieckiem i nieznającej życia wolnego, niezależnego od swojego pana, Azarela. „Niewolnica” to historią tragiczna, w której niewiele znajdziemy momentów radości i spokoju.
Tytuł powieści w pełni oddaje to kim Arina jest. Z początku poznajemy ją jako niewolnicę Azarela, później niewolnicę własnych lęków i przeszłości, ale także niewolnicę własnego losu i… autora. Arina nie jest typem postaci, który wnosi do fabuły coś sam z siebie. Cała historia toczy się bardziej bez udziału głównej bohaterki aniżeli za jej pośrednictwem. Z jednej strony pokazuje to sytuację niewolnicy i odpowiada temu w jaki sposób postrzega otaczający ją świat osoba, która doświadczyła wieloletniego zniewolenia, z drugiej – sprawia, że tytułowy bohater staje się dla czytelnika mało istotny. Dużo ciekawszą postacią, która przykuła moją uwagę był sam Azarel. Mężczyzna z jednej strony okrutny i niewzruszony, z drugiej jednak przejawiający oznaki człowieczeństwa. Niestety nie dowiedziałam się na jego temat wiele i trochę żałuję. Bohaterowie, nie tylko ci najważniejsi, choć bardzo charakterystyczni, są jednak dwuwymiarowi, a cudowny Azarel pozostał dla mnie zagadką.
Choć w zachowaniu bohaterów można czasem nie doszukać się konsekwencji i spójności to trzeba przyznać, że w „Niewolnicy” poruszony został temat nieczęsto występujący w literaturze – syndrom sztokholmski (—> dla ciekawych <—).
Relacja łącząca Arinę z Azarelem wydaje się być na pierwszy rzut oka dziwna, jednak wcale taka nie jest – przynajmniej nie dla tej dwójki. Całość historii rozdzielona jest poruszającym zwrotem akcji (bez spoilerów), po którym nasza bohaterka przenosi się do zupełnie nowego dla siebie środowiska… i tutaj moim zdaniem pojawia się brak konsekwencji. Bohaterka w szybkim tempie zaczyna funkcjonować w społeczeństwie bez większych problemów, co według mojej wiedzy i przekonania, nie byłoby możliwe w rzeczywistości. Choć świat magów, kto wie, może rządzić się innymi prawami. Kto powiedział, że psychika maga równa jest psychice człowieka? 😉
Jeśli chodzi o świat przedstawiony i fabułę powieści to dostrzec tu można bardzo silną inspirację Trylogią Czarnego Maga autorstwa Trudi Canavan – akademia magów, opiekun Ariny będący jednocześnie kochankiem, magowie zza pustyni czerpiący siłę z niewolnictwa. Pomimo wielu zbieżności, historia napisana przez A. M. Chaudière jest na swój sposób unikalna. Prócz ludzi i magów pojawiają się tu także wiedźmy, wampiry, a nawet elfy. Świat „Niewolnicy” jest jak choinka w Boże Narodzenie – im głębiej się wczytujemy tym więcej dostajemy interesujących elementów poszerzających nieco nasz obraz świata. Nic nie jest tu jasne i przejrzyste, a czytelnik sam musi poskładać elementy układanki – bardzo cenię ten sposób przedstawiania realiów, gdzie sami dopasowujemy elementy układanki.
Trzeba przyznać, że debiut poruszający tak trudne tematy jak zniewolenie i gwałt wymaga bardzo dużej odwagi i niemałych umiejętności. Zdarzały się momenty zbyt ciężkie i przeładowane negatywnymi emocjami do tego stopnia, że napięcie zaczęło ustępować miejsca irytacji odbierając historii dużo z dynamiki. Tym, czym pani Chaudière przekonała mnie do brnięcia przez powieść dalej był wykreowany świat magów Aszarte, bardzo chciałabym poznać ich świat dokładniej i dowiedzieć się z większymi szczegółami na czym polegają tajniki ich magii.
Tym co rzuciło mi się w oczy i poruszyło mojego wewnętrznego gramatycznego nazistę jest język. Z jednej strony bohaterowie posługują się bardzo wyszukanym słownictwem, stylizowanym: gdyż, tudzież, toż to, etc., z drugiej – narracja momentami przechodzi z tonu wysoce patetycznego do potocznego, używanego obecnie języka młodzieżowego.
Podsumowując, bo zapewne rozpisałam się nieco bardziej niż zwykle (wiecie już jak czepliwa ze mnie bestia), „Niewolnica” to powieść trudna, niewątpliwie wywołująca bardzo silne i niekoniecznie pozytywne emocje. Kilkukrotnie musiałam zrobić sobie przerwę czując się niemalże tak umęczona jak biedna Arina. Nie poleciłabym tej książki osobom bardzo wrażliwym. Pomimo niedociągnięć i dłużyzn, o których wspominałam, książka budzi zainteresowanie dalszymi losami Ariny i jej przyjaciół. Przyznam, że z ciekawości sięgnęłabym po kolejny tom by dowiedzieć się więcej o świecie magii i pochodzeniu Ariny (ale niestety, tylko dlatego).
Fabuła: 4/10
Świat przedstawiony: 3/10
Bohaterowie: 4/10
Narracja: 3/10
Projekt graficzny: 5/10
Ogólne wrażenia: 4,5/10
Średnia ocena: 4/10
14 komentarzy “Miłość do własnego kata! Czy to możliwe?! – „Niewolnica”, A. M. Chaudière – Recenzja”
JuŻ sama okładka zachęca 🙂
To nie moja tematyka ake okladka fajna.
To nie moja tematyka ake okladka fajna.
Chyba zatem odpuszczę, chociaż fascynują mnie takie historie.
Lubię książki z rangi tych, które doprowadzają do tego by spoufalić się z bohaterem. Ale jeżeli w tej powieści uzyskałaś taki efekt 'dzięki' irytacji nad ciągnącą się akcją, zbyt przeładowaną emocjami… hm, chyba odpuszczę tej książce. Bardzo lubię świat magii, i to mnie zaciekawiło w twojej recenzji. Kto wie.. może kiedyś sięgnę po tę lekturę!
Okładka faktycznie przykuwa wzrok, szkoda, że wnętrze nie do końca spełnia oczekiwania 🙂
Recenzja mnie zachęciła, mimo że wydawało się z okładki i wstępu, że nie dla mnie. Tematyka syndromu sztokholmskiego w magicznym wydaniu może być interesująca.
Ta powieść mnie zaintrygowała. Chociaż według mnie okładka jest po prostu brzydka.
Intrygująca okładka, chętnie po nią sięgnę 🙂
Nie lubię książek, które są aż tak przeładowane motywami, szczególnie, kiedy są one inspirowane cudzą twórczością. Sam opis fabuły też mnie nie przekonuje.
Okładka zwróciła uwagę tym, że też wydaje mi się jakąś kopią, szczególnie czcionka tytułu…
Lubię takie klimaty, ale mam wrażenie, że to jakiś worek z milionem rzeczy, które autorka chce wcisnąć do gatunku fantasy/dramat. Pewnie sięgnęłabym, żeby się sprawdzić, ale ogólnie nie jestem zbyt przekonana 🙁
Świetny post!
Tak trzymaj <3
Obserwuję!
Zapraszam do siebie 😉 https://kerolweber.blogspot.com/
mimo, że ciezka lektura ale ma sie ochotę sięgnąć po kolejny tom to dobra rekomendacja 🙂
Znalazłem tutaj naprawdę wartościową wiedzę życzę sukscesów autorowi