Kontrowersyjny serial od Netflixa – Mesjasz [recenzja]

źródło: upflix.pl
zdjęcie w tle + miniatura: youtube.com

Królewska Komisja Filmowa Jordanii wystąpiła do Netflixa z prośbą o nie udostępnianie serialu na terenie kraju, dopatrując się w nim „naruszenia świętości religii”. Kontrowersje budzi nie tylko wśród Muzułmanów, ale także Chrześcijan czy Żydów. Na portalu change.org pojawiła się nawet petycja nawołująca do bojkotu serialu, którą do tej pory podpisało niemal pięć tysięcy osób grożących usunięciem swojego konta w serwisie. O co tyle szumu?

O czym jest Mesjasz

Mesjasz to serial, który pokazuje jak zareagowałoby nowoczesne społeczeństwo, gdyby pojawił się w nim człowiek uchodzący za mesjasza, nauczający ludzi na ulicach i dokonujący cudów. Al-Masih (takie miano dostaje bohater, kiedy widzimy go po raz pierwszy) pojawia się w Damaszku, który oblegany jest przez wojska Daeshu (Państwo Islamskie). W chwili, gdy prowadzi swoje nauki na miasto spadają pierwsze pociski i rozpętuje się burza piaskowa, która wkrótce okaże się najdłuższą od stuleci i uratuje miasto przed najeźdźcą. Przypisujący mężczyźnie boską moc Syryjczycy podążają za nim i ruszają przez pustynię, w kierunku Izraela. Przemarsz kilku tysięcy syryjskich Muzułmanów w kierunku granicy niepokoi Evę, agentkę CIA, która skupia się na poznaniu prawdziwej tożsamości mesjasza i usiłuje udowodnić, że jest powiązany z jakąś większą grupą próbującą wywołać chaos.

W serialu jest kilku głównych bohaterów, których losy splatają się z losem Al-Masiha. Jego wyjątkowa charyzma i umiejętność wpływania na ludzi robi wrażenie na każdym, komu poświęci swoją uwagę. W ten sposób zapoczątkowuje serie zdarzeń, które mają wpływ na sytuację międzynarodową wszędzie, gdzie się pojawi. W Syrii podąża za nim Gabriel, młody chłopak, który niedawno stracił matkę, w Izraelu oficer policji Avrim zaczyna rozmyślać o swojej przeszłości i rusza za Al-Masihem. Dobór osób, którym tajemniczy Mesjasz okazuje swoje zainteresowanie wydaje się zupełnie przypadkowy, są to ludzie z różnych krajów, w różnej sytuacji, o zupełnie różnych charakterach. To widzowi pozostawiono decyzję, czy postanowi doszukiwać się wzorów i podobieństw, czy nie. Czy uwierzy w prawdziwość Mesjasza, czy będzie szukał dowodów kuglarstwa w każdej kolejnej scenie.

Tematy bardzo aktualne

Twórcy serialu nie dają taryfy ulgowej, bezustannie podsuwają sprzeczne dowody – raz na prawdziwość, raz na nieprawdziwość – Mesjasza, grają z widzem w kotka i myszkę. Choć cały serial kręci się wokół pytania „wierzyć, czy nie wierzyć”, to w większości skupia się na przedstawieniu działań na całym świecie. Serial świetnie pokazuje co by się stało, gdyby w dobie internetu pojawił się prorok. Czy rządy i media mogłyby wpływać na ludzi, którzy kierują się religią? Dokąd zmierzałby wtedy świat? W stronę utopijnego i zjednoczonego społeczeństwa, czy niepohamowanego chaosu?


Kontrowersje

Serial nie dostał wyśmienitych recenzji, z kilku powodów. Po pierwsze, porusza temat kontrowersyjny, bo wiele wierzących osób (różnych wyznań) poczuła się dotknięta samym faktem, że poruszono w serialu kwestię religii. Nie sądzę, żeby osoby krytykujące pokusiły się i obejrzały choć 2-3 odcinki serialu. Osobiście nie widzę w nim niczego, co mogłoby uwłaczać komukolwiek, szczególnie że Al-Masih nie jest prorokiem jednej religii. Wręcz przeciwnie! Serial pokazuje piękną ideę, że niezależnie od wyznania, wszyscy jesteśmy dziećmi Boga – niezależnie od tego, w jakiego Boga wierzymy. Mesjasz pojawia się w muzułmańskiej Syrii, żydowskim Izraelu i chrześcijańskim Teksasie.

Nadmierna ostrożność

Kolejny zarzut wobec serialu, tym razem wysunięty przez krytyków filmowych, to brak dynamizmu i rozwiniętej akcji. Z tym niestety muszę się zgodzić. Mesjasz to świetny serial, poruszający trudne tematy i jednocześnie dobrze trzymający w napięciu – jeden z lepszych thrillerów jakie widziałam i moim zdaniem spokojnie mógłby rywalizować z House of Cards. Niestety to, czego w nim zabrakło to 3 kolejne odcinki. Napięcie rosło z minuty na minutę, siatka powiązań bohaterów plotła się coraz gęściej, aż nagle… serial się skończył. Ostatnia scena była dobrym cliffhangerem, ale przed nic poza tym. Większość wątków, które starałam się poukładać i połączyć w głowie w odpowiednie pary została po prostu zignorowana. Historia urywa się nagle, większość tematów zostaje otwarta, ale żaden nie został dobrze wprowadzony. Koniec końców, poczułam się jakby ktoś wodził mnie za nos przez 10 godzin budując napięcie, by ostatecznie pozostawić z niczym.

Tłumaczę to sobie ryzykownym tematem, który podjęli producenci. Możliwe, że miało to być bardziej zachowawcze działanie, dzięki czemu pierwszy sezon pozwoli zbadać grunt i pokaże, jak daleko można się posunąć tworząc serial dotyczący wiary. Wiadomo przecież, że trzy najbardziej niebezpieczne tematy to seks, polityka i religia, a dwa pierwsze filmowcy pokazali już na wszelkie możliwe sposoby.

Jeśli Mesjasz dostanie drugi sezon, na pewno będę mu kibicować. Na razie ma ode mnie mocne 8,5/10 i mam nadzieję, że Netflix pokieruje się opinią widzów, a nie krytyków – tak, jak to zrobił w przypadku Wiedźmina.

Co sądzicie o poruszaniu tematu religii w politycznym thrillerze, zamiast w filmie religijnym? Myślicie, że powinien dostać kontynuację, czy to wkładanie kija w mrowisko?

Książki - sprawdź opinie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *