Poczekaj. Nic nie mów, sama zgadnę. Próbowałeś zmienić styl życia, ale ci nie wyszło i znowu zajadasz kebaby, pochłaniasz tony cukru i kupujesz mnóstwo plastikowych pierdół? Chcesz wiedzieć dlaczego?
Wielki zapał i osłabione morale
Próbowałam przejść najpierw na wegetarianizm, później na weganizm – od kilku lat bez skutku. Za każdym razem, kiedy podejmowałam decyzję nachodziła mnie fala entuzjazmu, która kazała wybierać tylko najdroższe i najlepsze jakościowo produkty, sprawdzać składy kosmetyków i czytać o rodzajach plastiku i metodach hodowli zwierząt. Byłam pełna entuzjazmu i pozornie niewyczerpanych pokładów siły, by zmienić swoje życie od razu, z miejsca i w stu procentach. Problemy zaczęły się dość szybko, np. gdy idąc do sklepu zapominałam siatki musiałam kupić kolejną jednorazówkę i zarzucałam sobie, że przecież łamię własne zasady i od razu przychodziły mi na myśl oburzone posty i komentarze członków tematycznych grup na Facebooku. To podłamywało moje morale i czułam, że muszę starać się dwa razy bardziej bo to co robię to wciąż za mało.
Pułapka własnych oczekiwań
Miałam wrażenie, że to co robię jest złe – każde zjedzenie mięsnego obiadu, czy kupienie czegoś w plastiku. Poczucie niezadowolenia rosło z dnia na dzień przy każdej takiej sytuacji więc, w końcu dochodząc do wniosku, że nie umiem i nie dam rady, poddawałam się. Te ograniczenia, dodatkowe zasady, które samowolnie wyrastały w mojej głowie jak grzyby po deszczu, odbierały mi poczucie komfortu i czułam jak zamykam się w klatce uplecionej z własnych dobrych chęci. Oddech złapałam dopiero niedawno, kiedy postanowiłam zwolnić. Stwierdziłam, że jeśli nie teraz, to kiedyś na pewno. Przeczytałam o diecie fleksitariańskiej, która polega na ograniczeniu ilości spożywanego mięsa w tygodniu. Dzięki temu powoli przyzwyczajam swój organizm do zmiany nawyków. Zauważyłam też, że mam dużo mniejszą ochotę na mięso i nie smakuje mi już tak bardzo jak kiedyś. Początkowo myślałam, że to niemożliwe bo uwielbiałam pierś z kurczaka, schabowe czy gulasz wieprzowy. Przez kilka pierwszych tygodni odczuwałam silny głód i „ciągnęło mnie” do mięsnych dań. Wtedy zdałam sobie sprawę, że moje ciało najzwyczajniej uzależniło się od mięsa w taki sam sposób jak uzależnia się od np. cukru.
Wrzuć na luz!
Najważniejsze to wrzucić na luz, nie narzucać sobie konkretnych norm i nie wyliczać co do grama. Presja ze strony otoczenia, forum internetowych czy mądrych poradników potrafi być silna. Możesz nawet nie zdawać sobie sprawy z tego jak silnie podświadomie wpływa na Ciebie opinia innych. Zarzucasz sobie, że jesteś zły, leniwi lub niesumienny bo nie umiesz przejść na wege? Być bardziej eko? To nieprawda! Może źle się do tego zabierasz? Zazwyczaj chcemy wszystko robić „właściwie”, ale co to naprawdę znaczy? Nie istnieje żaden kodeks ani jedna skuteczna instrukcja. Najważniejsze to żyć w zgodzie ze sobą i we własnym tempie przystosowywać styl życia do swoich przekonań. Jeśli nie czujesz się z czymś komfortowo – nie rób tego! Powinieneś zmienić swoje życie, ale na własnych warunkach. Idź na małe kompromisy i krok po kroku zmieniaj drobne nawyki. Ja wciąż nie przeszłam na wege i nadal zdarza mi się zapakować coś w plastik. Każdego dnia uczę się nowych nawyków. Kiedyś wiecznie zapominałam siatek, teraz kiedy mam iść do sklepu odruchowo idę do kuchni by zabrać torbę. Dopiero czytam jak wybierać produkty fair trade, powoli testuję różne marki kosmetyków naturalnych, a jeśli coś mi szkodzi lub nie stać mnie na produkt ekologiczny to na chwilę wracam do poprzednich rozwiązań. Sam musisz znaleźć swoją drogę, bo żeby żyć szczęśliwie i w zgodzie ze światem najpierw trzeba żyć w zgodzie z samym sobą! 🙂
Komentarz do “Wege, Eko, Zero Waste – dlaczego to takie trudne?”
Niełatwo jest zmienić swoje nawyki żywieniowe, ale powoli staram się jeść zdrowiej 🙂