Musiało minąć naprawdę dużo czasu, żebym przekonała się do krótkiej formy i sięgnęła po opowiadania. Jestem jednym z tych czytelników, którzy od książki oczekują wielu skrajnych emocji, rozwiniętej i zagmatwanej fabuły i bogato nakreślonego świata. Opowiadania zazwyczaj są zbyt krótkie, żebym zdążyła poczuć więź z bohaterem i wkręciła się w fabułę. Większość moich podejść do tej formy kończyła się mniej więcej w połowie historii.
Nie tym razem.
W zeszłe wakacje połknęłam drugą w życiu książkę (pierwszy był wiedźmin – sorry, not sorry) , która składa się z samych opowiadań i wciągnęłam się tak bardzo, że trzeba mnie było siłą odrywać od czytania, bo niemal utopiłam się z książką w wannie! Pewnie ciekawi was co to za książka? Były to Kroniki Jakuba Wędrowycza. Pewnie zaraz podniosą się głosy, że to się nie liczy, że przecież to początek serii, że oszustka, że fuj i tak się nie bawimy, ale dla mnie się liczy i kropka. Kto nigdy w życiu nie doświadczył opowiadaniowstrętu, ten nie ma prawa głosu i nie wie jak trudne było przebrnięcie przez pierwsze 40 stron.
Teraz w moje małe, t-rexowe łapki trafił kolejny zbiór opowiadań tego samego autora. „Przyjaciel człowieka” to zbiór czterech opowiadań, które pokazują naturę człowieka, w zupełnie różny sposób. Dwa z nich, pierwsze i ostatnie opowiadają o doktorze Skórzewskim, polskim naukowcu, który podróżuje po świecie rzucany przez los z kąta w kąt. Błyskotliwy i zadziorny staruszek, mędrzec ze szkiełkiem i okiem, nie boi się przygód i wiecznie stara się zaspokoić niegasnące pragnienie wiedzy. Te opowiadania mają miejsce krótko przed i w trakcie drugiej wojny światowej, są to więc echa przeszłości, oddanej z niesamowicie przejmującym klimatem (ale o tym za chwilę). Drugie opowiadanie to wizja potencjalnej przyszłości Polski w odbita w krzywym zwierciadle, również mocno czerpiąca z naszej historii. Trzecie opowiadanie to historia przygodowa i dużo lżejsza niż pozostałe – opowiada o poszukiwaniach zaginionego przed laty skarbu, który pewien hrabia trzymał w ukryciu na greckiej wysepce.
Duchy Poveglii
Pierwsze opowiadanie, w którym głównym bohaterem jest Antonio, młody chłopak o polskich korzeniach, zamknięty bezprawnie przez wuja w zakładzie dla nerwowo chorych na weneckiej wyspie Poveglii, gdzie wcześniej w masowych grobach chowano ofiary epidemii. Antonio to bardzo miły i pojętny chłopak, zupełnie zdrowy i niezbyt nerwowy. Czasami tylko zdarzają mu się wizje dotyczące przeszłości jakiegoś miejsca – zupełnie przypadkiem i w pełni nieszkodliwe. W międzyczasie w Wenecji pewien włoski lekarz przedstawia nowatorską metodę leczenia chorób psychicznych – poprzez chirurgiczną ingerencję i wycięcie „chorej” tkanki. Antonio ucieka z zakładu, a całej historii nieustannie towarzyszy tajemniczy Przewoźnik, zwiastun śmierci, którego wypatrzeć można w bezszelestnie brnącej przez wodę gondoli. Całą historię dopełnia całe mnóstwo historycznych szczegółów i ciekawostek, dzięki czemu bardzo łatwo wczuć się w klimat faszystowskich Włoch w przeddzień wybuchu wojny.
Przyjaciel człowieka
To historia dwóch harcerek – Hydropatii i Halucynacji, które przetrząsając domy i schrony pozostałe po wielkiej epidemii, znajdują psa-robota. W dzień, w którym dziewczynki mają wracać z powrotem do swojego refugium, Warszawę (a raczej to co z niej pozostało) najeżdżają Turcy Wrocławscy. Harcerki trafiają do kościoła, w którym rezydują bracia zakonni, organizujący obronę i dający schronienie pobliskim mieszkańcom, by odeprzeć atak najeźdźców. W trakcie przygotowań dziewczynki starają się uruchomić mechanicznego psa, by lepiej poznać technologię i historię jego zmarłej właścicielki.
Inne możliwości
Historia poszukiwań zaginionego skarbu, ukrytego przez pewnego hrabiego na odludnej greckiej wyspie. Rober, taki antykwaryczny McGyver pomaga wnukom zmarłego przodka odkryć drogę do skarbu i rozwikłać zagadkę zawartą na tajemniczych i bardzo nietypowych zdjęciach, które spędziły lata w starym albumie. Nieco zadzierający nosa główny bohater, w którego głowie pędzą wiecznie niekończące się hipotezy i rozterki zupełnie nie przypadł mi do gustu, a zaplątana historia z samymi supłami stała się niestety nieco nużąca. To opowiadanie zupełnie do mnie nie trafiło. Na szczęście później było dużo lepiej.
My, bohaterowie…
To kolejne opowiadanie o doktorze Pawle Skórzewskim, tym razem los postanowił uratować staruszka przed egzekucją na warszawskim Pawiaku. Naziści oferują mu ułaskawienie w zamian za pomoc w badaniach nad niebezpieczną chorobą, którą doktor badał i opisywał lata wcześniej. Naukowa ciekawość nakazuje mu odwlec wyrok śmierci i podążyć za szansą na zgłębienie tajemnicy strasznej jednostki chorobowej, liczy przy okazji na szansę do ucieczki. Po przewiezieniu do tymczasowego ośrodka badawczego doktor poznaje żydowskiego laboranta, z którym wspólnie opracowują wyjście z tej niecodziennej i niekomfortowej sytuacji.
Nie wiem co urzekło mnie w twórczości Pilipiuka bardziej, historyczne inspiracje w jego opowiadaniach, czy pięknie brzmiące i kwieciste zdania które przenoszą czytelnika o tysiąc lat i mil od bezpiecznego, ciepłego fotela. Opowieść płynęła, a ja razem z nią – tak w skrócie mogę opisać styl autora, który już nie pierwszy raz wywiera na mnie ogromne wrażenie. Opisy okupowanej Warszawy czy duszący i klaustrofobiczny klimat wyspy Povegli głęboko wryły się w wyobraźnie i budowały silnie intensywną atmosferę osaczenia.
Ocena: 7,5/10
Tytuł: Przyjaciel człowieka
Autor: A. Pilipiuk
Gatunek: Fantastyka
Ilość stron: 466
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2020