O tej książce bardzo szybko zrobiło się głośno. Okładka w mocnym, czerwonym kolorze, prowokacyjny tytuł i wielkie logo nagrody European Press Prize. Pewnie, że to łyknęłam. Kto by nie łyknął?
Nie robiąc wcześniej żadnej „obczajki” w sieci i przyglądając się jedynie okładce i opisowi byłam pewna, że będzie to zbiór reportaży dotyczący sytuacji kobiet w polskim społeczeństwie. Takie reportaże rzeczywiście były, ale były też takie, które mocno nie pasowały mi do tego co obiecała reklama i co obiecała wspomniana wcześniej okładka. Zaledwie cztery z ośmiu reportaży dotyczy sytuacji kobiet, czyli tylko POŁOWA. Druga połowa podejmuje tematy różnych wydarzeń i problemów od sytuacji homoseksualistów w Kościele Katolickim po brak skuteczności w wymiarze sprawiedliwości. Reportaże są bardzo krótkie, ale wzbudzają bardzo silne emocje. Nie ma w nich ukwieceń, nie ma rozwlekłej narracji – są same fakty. Po pierwszym, dość lekkim reportażu na temat Violetty Villas, który czytało mi się bardzo przyjemnie trafiłam na drugi, który okazał się być dla mnie najtrudniejszym ze wszystkich. Przyznam szczerze, że jest to lektura dla osób o mocnych nerwach. Żołądek podchodził mi do gardła w trakcie przewracania kolejnych stron.
„Z nienawiści do kobiet” odkrywa przed czytelnikiem to co tak chętnie, jako społeczeństwo, zamiatamy pod dywan. Zdecydowanie polecam ją osobom interesującym się ludzką naturą. Widziany przez nas obraz człowieka może się znacząco zmienić po takiej lekturze. Dla mnie okazała się jednak zbyt przytłaczająca.
O wydaniu: Chociaż książka ma nieco ponad 200 stron to spokojnie zmieściłaby się na 80. Druk jest bardzo… rozwlekły. Duża interlinia, szerokie marginesy, a nawet odstępy między literami zdawały się ciągnąć w nieskończoność. Dużym plusem jest dla mnie okładka, bo chociaż jest miękka, ma szerokie skrzydełka, które odpowiednio ją utwardzają.
Czytaliście reportaże Justyny Kopińskiej? Lubicie taką tematykę?