„Złodziej pioruna” Ricka Riordana to powieść młodzieżowa. Jest to pierwszy tom serii „Percy Jackson i bogowie olimpijscy”. Percy to 12 letni chłopiec uczęszczający do szkoły dla trudnej młodzieży. Jest też wyjątkowym pechowcem, a szkoła do której chodzi nie jest pierwszą z której chcą go usunąć. Kiedy rok szkolny się kończy Percy dowiaduje się, że tak naprawdę jest herosem, jego nauczyciel to centaur, a najlepszy przyjaciel ma kopyta, różki i kozi zadek. Nieźle, co?
Po tym jak jego życie wywraca się do góry nogami i trafia do obozu dla herosów musi wykonać bardzo niebezpieczną misję od której zależy przyszłość świata – znaleźć winowajcę i odzyskać skradziony piorun Zeusa.
Po tym jak jego życie wywraca się do góry nogami i trafia do obozu dla herosów musi wykonać bardzo niebezpieczną misję od której zależy przyszłość świata – znaleźć winowajcę i odzyskać skradziony piorun Zeusa.
Złodzieja pioruna czytało mi się bardzo lekko i przyjemnie, głównie ze względu na prostotę historii. Mamy tutaj dość oklepany schemat, tj. „wybrańca”, który musi ocalić świat przez zagładą, w czym pomaga mu dwójka przyjaciół. Trudno wyobrazić sobie bardziej stereotypową historię. Jednak jak to mówią: w prostocie siła, bo ważna jest nie sama historia, ale sposób jej opowiadania, a odniosłam wrażenie, że Riordan to naprawdę niezły gawędziarz. Opowieść snuje dla nas sam Percy, dzięki czemu poznajemy ją z perspektywy tęskniącego za matką i pragnącego choć odrobiny uwagi ze strony ojca, dziecka. Nie znajdziemy tutaj nic z długich rozwodów nad beznadzieją sytuacji czy życiowych przemyśleń – wręcz przeciwnie. Sposób działania bohaterów jest typowy dla młodego wieku. Jest problem – musimy znaleźć rozwiązanie. Autor w świetny sposób zobrazował to, w jaki sposób chłopiec przyjmuje otaczający go świat. Choć dla dorosłego czytelnika taki sposób myślenia może wydawać się zbyt infantylny, czy nawet dość płytki, to wydaje mi się, że jest to bliższe prawdy o tym jak naprawdę myślą dzieci. Drugą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy jest lekkość z jaką autor przekazuje nam kolejne fragmenty opowieści, niejako z przymrużeniem oka, dzięki czemu łatwiej wybaczyć narastające nieścisłości. Unowocześnienie starożytnej mitologii jest zabawne samo w sobie, a smaczki takie jak kamienne rzeźby ogrodowe sprzedawane przez Meduzę czy aportujący Cerber sprawiły, że czytając czułam się jakbym znowu miała 10 lat i poznawała ją na nowo.
Pomimo niewątpliwej lekkości i prostoty historii czytając cały czas miałam wrażenie, że historia nie do końca do mnie trafia. Myślę, że zwyczajnie minął mój czas na takie książki i że właściwa im kategoria wiekowa (ta książka jest przeznaczona raczej dla „młodszej młodzieży”) niepostrzeżenie oddzieliła się ode mnie jakąś niewidzialną ścianą zza której nie jest mi dane zrozumieć i cieszyć się nią w pełni. Była to ciekawa przygoda, dzięki której mogłam wrócić do czegoś, co zostawiłam za sobą już dawno i muszę przyznać, że było warto. Stwierdzam jednak, że muszę dobrze przemyśleć czy sięgnąć po drugą część
Fabuła: 5/10
Świat przedstawiony: 6/10
Bohaterowie: 5/10
Narracja: 7/10
Projekt graficzny: 6/10
Ogólne wrażenia: 5/10
Średnia ocena: 5,5/10
Tytuł: Złodziej pioruna
Autor: Rick Riordan
Gatunek: Fantastyka
Ilość stron:360
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: 2016
Gatunek: Fantastyka
Ilość stron:360
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: 2016