Site icon nadrabiam

Czy naturalne kosmetyki mogą być skuteczne?

Nigdy nie wierzyłam w działanie jakichkolwiek kosmetyków. Przy delikatnej, wrażliwej na podrażnienia i alergicznej skórze żadne kuracje nie pomagały. Czasem bywało gorzej – w najlepszym wypadku bez zmian. W okresie dojrzewania próbowałam specyfików na receptę, robionych przez farmaceutę, ale one też nic nie dawały. Na długi czas się poddałam i stosowałam tylko w miarę neutralne kosmetyki, które nie wyrządzały żadnej widocznej szkody, ale i tak nic nie zmieniały. W końcu, kilka miesięcy temu, to się zmieniło.

Na wstępie zaznaczę, że nie jest to wpis sponsorowany a jedynie moja prywatna opinia wynikająca z zachwytu nad skutecznością kosmetyków, które zaraz Wam przedstawię.

Zawsze miałam problem z przetłuszczającą się cerą, suchymi i łamliwymi włosami, które często wypadały. Moje usta zawsze były cienką, popękaną kreską, na którą nie działały ani pomadki ani mocno nawilżające kremy. Przez wiele lat byłam przekonana, że jestem kosmetyko-oporna.

Rok temu dostałam okropnego uczulenia po użyciu jednego z popularnych „marketowych” szamponów. Stosowałam go przez długi czas kupując na zmianę raz z jednym wspomagaczem czy inną witaminką, raz z innym. Któregoś dnia coś się zmieniło i od tej pory niczym nie mogłam doprowadzić skóry głowy do normalnego stanu. Koszmarne i nieustające swędzenie, ból skóry głowy, łupież doskonale widoczny nawet na jasnych blond włosach – koszmar. Dopiero po kupieniu roślinnego szamponu z Yves Rocher sytuacja się poprawiła, choć włosy nadal nie były w dobrej kondycji, a podrażnienie co jakiś czas wracało choć z mniejszą siłą. Zaczęłam czytać o różnych naturalnych kosmetykach, zapytałam też koleżanki, która zna się na składach szamponów czego najlepiej unikać. Zaopatrzona w nową wiedzę i zupełny brak zaufania zaczęłam wynajdować naturalne kosmetyki i testować je na sobie. Tak stał się mój mały, kosmetyczny cud. Po kilku próbach dotarłam do Vianka, potem do Sylveco i moje poszukiwania zostały zakończone. Po szamponie z pszenicy moje włosy po raz pierwszy stały się widocznie mocniejsze, nie wypadają tak często jak kiedyś, nie łamią się. Nawet końcówki, które zawsze szybko się niszczyły, teraz dłużej wyglądają zdrowo i się nie rozdwajają. Niedawno przetestowałam pomadkę z peelingiem zrobioną m. in. z pszczelego wosku, olejków i betuliny. Zdziałała u mnie cuda (najlepszym dowodem jej działania jest pytanie babci, czy powiększyłam sobie usta!).

Poniżej zamieszczam porównanie składów szamponu pszenicznego z jedną z popularnych „marketówek”.

Szampon, który wyrządził te szkody (celowo nie podaję marki, bo większość znanych marek ma takie mieszanki w składzie): Aqua (Water, Eau), Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Dimethicone, Steardimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Keratin, Panthenol, Disodium Cocoamphodiacetate, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Sodium Benzoate, Citric Acid, Cocamide MEA, Parfum (Fragrance), PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Glycol Distearate, Hydrogenated Castor Oil, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Laureth-4, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Salicylate, Linalool, Benzyl Alcohol, Laureth-23, Limonene, Propylene Glycol

Szampon pszeniczno-owsiany Sylveco: Woda, Glukozyd laurylowy, Betaina kokamidopropylowa, Miód, Glukozyd kokosowy, Panthenol, Proteiny owsa, Proteiny pszenicy, Guma guar, Kwas mlekowy, Benzoesan sodu, Olejek z trawy cytrynowej

Nie trzeba być chemikiem, żeby dostrzec jak ostrym koktajlem traktujemy codziennie swoją skórę, a to tylko tę na głowie! Kiedy zrozumiałam ile szkodliwych substancji wcieram w swoje ciało każdego dnia przeszedł mnie dreszcz. Pomyśleć, że codziennie cała ta chemia spływa z wodą do ścieków… cóż, nawet jeśli kosmetyk ma znaczek cruelty free i wszystkie dobrze znane nam certyfikaty wydane przez mądre organizacje to i tak przy takim składzie z ekologią ma to niewiele wspólnego.

Największą wadą naturalnych kosmetyków takich jak te od Sylveco jest opakowanie. Buteleczki są wykonane z plastiku PET-1, których nawet nie mogę ponownie użyć ze względu na ich szkodliwość. Myślę, że szklana butelka znacznie zwiększyłaby cenę, ale gdyby producent zmienił rodzaj tworzywa i zwiększył pojemność na pewno byłoby to korzystniejsze dla wszystkich.

Największe wrażenie do tej pory zrobiła na mnie wspomniana pomadka, która ma najprostszy skład jaki widziałam.

Pomadka z peelingiem cukrowym: Olej sojowy, Wosk pszczeli, Cukier trzcinowy, Lanolina, Olej z wiesiołka, Wosk carnauba, Masło kakaowe, Masło karite (Shea), Betulina, Olejek z werbeny egzotycznej, Olejek goździkowy

Jeśli twierdzicie, że naturalne i ziołowe kosmetyki nie mogą być skuteczne – jesteście w błędzie. Wiem, że dla większości z Was Ameryki pewnie nie odkryłam, ale na własnej skórze sprawdziłam i mówię Wam z pełnym przekonaniem – to działa! Powiem nawet więcej – nic tak dobrze sobie nie radzi jak naturalne, roślinne składniki. Reklamy zapewniające, że ziółka w kosmetyce są za słabe to w znamienitej większości ściema, która ma skłonić Was do kupienia produktu niekoniecznie dobrego, czasem wręcz szkodliwego. Jeśli tak jak ja, macie bardzo wrażliwą skórę i nic na was nie działa to naprawdę warto spróbować przerzucić się na naturalne składy. Sylveco to całkowicie naturalne kosmetyki a Vianek to trochę tańsza linia kosmetyków tego samego producenta, ale na nich świat się nie kończy. Firm produkujących ziołowe kosmetyki jest wiele i naprawdę jest w czym wybierać by dobrze skomponować swoją kosmetyczkę w taki sposób, żeby działała dobrze dla naszego ciała. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o kosmetykach i ich składach warto zajrzeć na grupę „Składy kosmetyków przestaną być niewiadomą!” na Facebooku. Przed zakupem często sprawdzam opinie na temat składu i przy okazji sama uczę się oceniać czy skład jest dobry czy nie.

Znacie inne firmy dobrych, naturalnych kosmetyków? Polecajcie w komentarzach – dopiero odkrywam zalety naturalnych specyfików i chętnie spróbuję czegoś nowego 😉

Exit mobile version