Ostatnio kiedy moje zdrowie zaczęło w końcu powracać do normy, a ból kręgosłupa ustąpił, nareszcie mogłam sięgnąć po książkę.”Już był w ogródku, już witał się z gąską…” – ból pleców był jednak tak miły, że ustąpił miejsca… migrenie. Jak mawiał pewien wieśniak z Wyzimy: jak nie urok to sraczka.
Kiedy tak sobie leżałam podziwiając strukturę molekularną sufitu, stosik do nadrobienia urósł o kilka pozycji. Jako, że Wrzesień jest dla mnie miesiącem wyjątkowym, a jesień to moja ulubiona pora roku, naszła mnie ochota na nie tylko nadgonienie zaległości, ale także przypomnienie sobie kilku pozycji, które czytałam już jakiś czas temu, a które świetnie wpasowują się w jesienny nastrój. Wybrałam więc pięć książek, z którymi przyjdzie mi spędzić kilka przyjemnych wieczorów przy kubku gorącej herbaty.
Co prawda internetowa moda na „ulubieńców miesiąca” wydaje mi się zwyczajnie głupia, szczególnie w odniesieniu do książek, o których jeszcze nie wiem czy dostaną się do grona moich ulubionych, ale w jakiś sposób musiałam poukładać swoje plany zanim mój wewnętrzny chaos przejmie nade mną kontrolę… w ten właśnie sposób powstał mój nowy zwyczaj blogowy – wybrańcy miesiąca!
Co prawda internetowa moda na „ulubieńców miesiąca” wydaje mi się zwyczajnie głupia, szczególnie w odniesieniu do książek, o których jeszcze nie wiem czy dostaną się do grona moich ulubionych, ale w jakiś sposób musiałam poukładać swoje plany zanim mój wewnętrzny chaos przejmie nade mną kontrolę… w ten właśnie sposób powstał mój nowy zwyczaj blogowy – wybrańcy miesiąca!
Wybrańcami września zostają:
źródło: lubimyczytac.pl |
1. Prawdodziejka – Susan Dennard
Pierwszy tom cyklu zatytułowanego „Czaroziemie”. Jest to historia dwóch przyjaciółek, będących czarodziejkami o wyjątkowych zdolnościach. Jedyne czego dziewczęta pragną to wolność, ale ich dotychczasowe życie nie miało z nią wiele wspólnego.
Na prawdodziejkę trafiłam zupełnym przypadkiem. Okładka od razu przykuła moją uwagę, a kilka polecających słów od mojej ulubionej Sary J. Maas przypieczętowało decyzję. Zaczęłam już po trochu ją podczytywać nie mogąc doczekać się wolnego od bólu i obowiązków popołudnia. Zapowiada się nieźle, ale zobaczymy jak będzie po „ustawowych” dwóch dniach refleksji. 😉
2. Wiatrodziej – Susan Dennard
źródło: lubimyczytac.pl |
Kontynuacja „Prawdodziejki”, drugi tom cyklu „Czaroziemie”. O tytułowym wiatrodzieju wiem obecnie tyle, że postać występuje także w pierwszym tomie – wiem, wiem, cóż za szok… Nie mogłam powstrzymać się przed kupieniem drugiego tomu. No sami zrozumcie – ta okładka, i te kilka rozdziałów, w które już zdążyłam się wczytać… Zazwyczaj nie mam skrupułów przed porzuceniem nieciekawej serii, ale wiem już, że z tą serią tak łatwo rozstać mi się nie będzie.
3. Wars i Sawa – Adam Podlewski
źródło: lubimyczytac.pl |
Książka jest zbiorem opowiadań o dwójce warszawskich detektywów zajmujących się sprawami nadnaturalnymi. Zdążyłam przeczytać kilka z zamieszczonych opowiadań i muszę przyznać, że „Wars i Sawa” pomagaj mi przełamać pierwsze lody z polską fantastyką. Lekkość opowiadanych historii i spora ilość humoru tego warszawskiego urban fantasy sprawia, że czyta się miło, szybko i przyjemnie – jak do tej pory. 😉
4. Dwór Cierni i Róż – Sarah J. Maas
Dwór Cierni i Róż to pierwszy tom serii o tym samym tytule.
Zafascynowana twórczością Sary J. Maas, po zachłyśnięciu się
serią Szklanego Tronu znalazłam ACOTAR (z ang. A Court of Thorns and Roses) i ze zdziwieniem odkryłam, że jednak jest coś co może sposobać mi się bardziej. Dwór Cierni i Róż to historia wzorowana na baśni o Pięknej i Bestii, ale nie bardzo do niej podobna. Myślę, że doszukiwać się tu można inspiracji co najmniej kilkoma bajkami, których wszyscy słuchaliśmy w dzieciństwie. Opowieść o Dworach to tak opowieść o miłości, walce o to co dla nas najważniejsze, a także o odnajdowaniu w sobie potrzebnej siły nawet wtedy, kiedy nie mamy nadziei na lepsze jutro. Nie mogę się doczekać kiedy raz jeszcze zatopię się w świat cudownych fae i razem z Feyrą znajdę się na Dworze Wiosny.
5. Malowany Człowiek – Peter V. Brett
Tę książkę czytałam parę dobrych lat temu. Wrażenie, jakie zrobiła na mnie pamiętam jednak do dziś. Obraz świata, w którym nocą ludzie boją się opuszczać swoich domostw w strachu przed pojawiającymi się po zmroku demonami, wciąż pozostaje żywy w mojej wyobraźni. Na oczach młodego Arlena, jeszcze dziecka, jego matkę rozrywają demony. Chłopiec nie potrafi zrozumieć, dlaczego ludzie nie chcą zmierzyć się z niebezpieczeństwem i obiera sobie za życiowy cel znaleźć sposób by móc walczyć i pokonać nocne bestie. Pamiętam ją jako książkę mroczną, wywołującą gęsią skórkę, choć czytałam ją w bardzo młodym wieku. Tym bardziej ciekawi mnie czy nadal będzie podobać mi się równie mocno jak te kilka (no dobra, prawie dziesięć) lat temu.